28.01.2012

PRZAŚNIE



PRZAŚNIE

Kaśka  Płocha mieszkała w chacie niedaleko Józka Wypłocha.
Wieś nazywała się  Paradna
malwami obsypana… taka spokojna i ładna.

Józek siarczyście przeklinał
kosze z wikliny wyginał.
Kaśka zadzierała wysoko kiecę
Józek!!!wołała …do ciebie przecie lecę.
On wilkiem na nią spoglądał
trochę kretyńsko wyglądał.
Jednak wielka moc  Józka pożądania
uwidaczniała w  rozporku jakieś doznania.
Kaśka patrzyła na rozporek zażarcie
zdarła z siebie kieckę ,na Józka miała parcie.

Józek jakoś mało rozgarnięty
Przez Kaśkę do płotu został dopchnięty.
Taki przestraszony był
nie wiedział co robić ,krzyczał i wył.
Matko co się porobiło!!!
z rozporka coś wystrzeliło
Kaśce zalało oczy
krzyknęła… jaki ten świat uroczy!!!.
Pierś jej buchała żarem
na Józka rzucała czarem.
Siadła na nim okrakiem
on wycofać się chciał rakiem.
Jednak został przez nią zniewolony
teraz tylko w Kaśkę był wpatrzony.
Wykonują jakieś płynne ruchy
ona wniebowzięta, on jest pełen skruchy.
To taki ich taniec naturalnie specyficzny
niepowtarzalny , jedyny… ale taki śliczny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz